Uroda

TOP 10 / ULUBIEŃCY ROKU 2015 - KOSMETYKI

stycznia 26, 2016 Słomkowo 10 Komentarzy




Cześć! Dzisiaj mam dla Was post o produktach po które sięgałam najcześciej w roku 2015. Większość to kosmetyki kolorowe. Żadna ze mnie specjalistka z dziedziny kosmetycznej. Pokazuje Wam tylko to co według mnie jest godne polecenia. Uwielbiam dbać o swój dom (który jest moim azylem), rodzinę (mojego kochanego męża i malutkiego syneczka), ale także kocham poświęcać czas na pielęgnację i testować różne kosmetyki. Zatem zapraszam Was do obejrzenia kosmetyków, po które najczęściej sięgałam w roku 2015 :) Enjoy!


1. Krem Yonelle infuzyjny H2O, hydrolipidowy

Krem do twarzy marki Yonell jest do każdego typu cery, na dzień i na noc. Produkt używam ok. 5 miesięcy i z dnia na dzień zauważyłam znaczną poprawę stanu mojej cery. Przede wszystkim jest bardziej elastyczna i ma ładniejszy koloryt. Skóra stała się bardziej jędrniejsza i gładsza. Krem jest bardzo wydajny, myślę że ze spokojem starczy mi jeszcze na kilka miesięcy. Nie mam żadnych zastrzeżeń ani do składu ani do działania tego kremu. Minusem może być  tylko cena (ok. 190 zł - 55ml ) - mi udało się go dostać w promocji za 120 zł.

2. Odżywcza pomadka z peelingiem marki Sylveco

Wszystkie pomadki nawilżające mi się skończyły i postanowiłam spróbować czegoś nowego.  I jak się okazało pomadka z peelingiem od Sylveco była strzałem w dziesiątkę! Od kiedy tylko pamiętam to mam problem z suchymi i spierzchniętymi ustami a zimą to jeszcze bardziej się nasila. Używam jej na noc, albo raz dziennie - oczywiście nie można przesadzić, bo jak sama nazwa wskazuje jest to peeling do ust. Uważam, że zapach jest całkiem przyjemny. Chodź sporo osób piszę, że jest bardzo drażniące, ja nic takiego nie zauważyłam. Kosztuje nie całe 10 zł. Najlepszy dowodem na to, że Wam go z czystym sumieniem mogę polecić jest to, że kupuje piąte opakowanie i gdy tylko się skończy kupię kolejne opakowanie.


3. Paletka Naked2 basic marki Urban Decay

Długo zastanawiałam się nad kupnem tej paletki, w końcu zażyczyłam sobie pod choinkę. Przyznam się Wam, że nigdy nie byłam fanką cieni do powiek i do dzisiaj nie lubię kolorowych odcieni. Ta paletka jest dla mnie idealnie skomponowana, posiada same matowe odcienie. W środku znajduję się duże lusterko i sześć odcieni. Używam codzinnie i narazie nie widać by coś z nich ubywało. Cena regularna około - 119 zł.

4. Baza pod cienie Artdeco

Zanim rozprowadzę cienie na powieki w pierwszej kolejności nakładam bazę. Jest to sprawa niezwykle ważna, bo po pierwsze nie wysusza skóry okolic oczu, a po drugie niesamowicie przedłuża trwałość makijażu. Zapach ma bardzo przyjemny i szybko się wchłania. Jest to moja pierwsza baza pod cienie dlatego trudno mi ocenić jej skuteczność względem innych kosmetyków. 


5.  MAC Strobe Cream Hydratant Lumineux (krem nawilżająco - rozświetlający)

Nie wyobrażam sobie nałożenia podkładu bez kremu. W pierwszej kolejności myję twarz, wycieram i od razu nakładam krem nawilżająco - rozświetlający marki Mac. Szczególnie polecana jest do cery bardzo suchej czyli mojej. Daje piękny efekt rozświetlonej skóry. Gdy siedzę cały dzień w domu, nakładam tylko ten krem, tusz do rzęs i makijaż gotowy! 

6. Zalotka do rzęs MAC

Zalotkę kupiłam w lipcu i używam jej właściwie codziennie. Na początku bardzo się bałam, że przy codziennym stosowaniu, zaczną wypadać mi rzęsy - na szczęście! Nic takie się nie dzieje.
Świetny filmik nakręciła Ewa z kanału - Red Lipstickt Monster- Jak podkręcić, rzęsy by ich nie zniszczyć. Jak macie chwilkę to sobie obejrzyjscie.
Nie sądziłam, że uzyskam taki piękny efekt wydłużony rzęs. 

7. Rozświetlacz MAC soft & gentle


Długo zastanawiałam się nad kupnem rozświetlacza do twarzy, bo do końca nie była pewna czy taki efekt będzie mi odpowiadał. Od razu wiedziałam, że będę chciała mieć produkt z MAC'a, bo uwielbiam tę firmę. Najlepsze jest w nim, że sprawia wrażenie, że cera wygląda na wypoczętą. Tworzy idealna taflę na policzkach. Trwałość jest niesamowita, nawet po całym dniu zabawy z moim małym szkrabem, utrzymuje się na policzkach. Moim skromny zdaniem jest to magiczna perełka, która powinna mieć każda kobieta w swojej kosmetyczce, oczywiście jeżeli lubi takie rozświetlenie.
Jeden malutki minusik daje dla opakowania, bo mogłoby mieć lusterko :P

8. Krem do rąk L'occitane


Zawsze zapominam aby codziennie po kremować dłonie ale tej zimy postanowiłam to zmienić. I kupiłam polecany przez wiele vlogerek krem z  L'occitane z 20 % zawartością masła shea. Na próbę wzięłam mniejsze opakowanie, bo nie chciałam wydawać tak zabójczej kwoty za krem do rąk. Krem zrobił na mnie ogromne wrażenie. Po nim moje dłonie stały się aksamitnie gładkie o czym wcześniej mogłabym tylko pomarzyć. Teraz tę małą tubkę zabieram wszędzie ze sobą.


9. Maskara Mac Studio Fix Boldblack Lash 

 10. Tusz Mac Lashes Maximizer

I na koniec moje dwa odkrycia kosmetyczne z MAC'a. Tusz Flase Lashes Maximizer, który nakładam pod maskarę. Dzięki niemu, rzęsy są pięknie wydłużone i mam wrażenie, że nawet masakra dłużej utrzymuje się na rzęsach. Koleżanki myślały, że mam założone sztuczne rzęsy. Jednym słowem - polecam!

♡  Na koniec zachęcam Was do obejrzenia świetnego filmiku Ewy z Red Lipstick Moncster - o tanich i dobrych kosmetykach. 
A jakie są Wasze ulubione kosmetyki roku 2015?

10 komentarze:

Olivier

PAPIEROWE WORKI W STYLU SKANDYNAWSKIM NA ZABAWKI

stycznia 20, 2016 Słomkowo 9 Komentarzy


Od kiedy Oli zaczął sam przemieszczać się po mieszkaniu, utrzymanie porządku zaczęło  sprawiać mi ogromną trudność. Na początku zabawek nie było dużo. Do zabawy wystarczało kilka grzechotek. Dopiero po jakimś czasie, gdy zabawek zrobiło się więcej zorientowałam się, że nie mam gdzie ich chować! Pomyślałam sobie, że jak już teraz mam taki z tym problem to co to będzie później ? Lepiej nie myśleć ! Sporo czytałam się o tych workach. Dowiedziałam się, że są solidnie wykonane i jeżeli będziemy o nie dbać to będą bardzo długo nam służyły. Nie zastanawiając się ani chwili zamówiłam - jeden duży i jeden mniejszy. W skrócie worki sprawdzają się u nas świetnie. Przechowuje w jednym koce a w drugi zabawki tj. klocki, piłki, układanki, maskotki czy drewniane cymbałki. Są solidne i dość wytrzymałe. Ich ceny są różne, wszystko zależy od wielkości worka. Nie mam też problemu z przenoszeniem worków z miejsca na miejsce. Z całego serca Wam polecam, naprawdę pięknie dekorują pomieszczenie. Na chwilę obecną worki stoją w pokoju Oliviera pod regałem na książki.





Kupiłam w THATWAY - wykonane i ozdobione ręcznie w Polsce.

9 komentarze:

Lifestyle

POZNAŃ STARE MIASTO - ZIELONA WERANDA - SPOSÓB NA MIŁE POPOŁUDNIE

stycznia 18, 2016 Słomkowo 9 Komentarzy


Wczoraj dość wcześnie zerwaliśmy się z łóżka pomimo, iż kładliśmy się spać dopiero o 3:00 nad ranem (w sobotę bawiliśmy na 30-tce mojego brata). Zarządziłam, że w danym dniu nie będziemy nic gotować i pójdziemy na obiad do słynnej ZIELONEJ WERANDY, o której już tyle dobrego słyszałam. Restauracja jest dość spora, lecz głównie składa się z małych stolików, dzięki temu robi się bardziej intymnie i klimatycznie. Jest coś magicznego w tym miejscu. Najbardziej spodobały mi się ręcznie robione dekoracje sufitu. Co do jedzenia, jest ono naprawdę przepyszne! Myślę, że ZIELONA WERANDA to takie kulinarne must - see podczas odwiedzin w Poznaniu. Podsumowując chciałabym dodać, iż ceny choć nie należą do najniższych, nie naruszą na tyle Waszego budżetu aby nie pozwolić sobie na jedno takie wyjście chociażby raz / dwa razy na miesiąc.







Po pysznym obiedzie poszliśmy pospacerować po starym mieście...














To był naprawdę fantastycznie spędzony dzień z rodzinką, czas wracać do domku..


9 komentarze:

Lifestyle

RECENZJA KRZESEŁKO DO KARMIENIA BLAMES IKEA

stycznia 15, 2016 Słomkowo 18 Komentarzy




Trzy miesiące temu pisałam (tutaj) na blogu, że jestem w poszukiwaniu idealnego krzesełka do karmienia naszego malutkiego Olivierka.  Wiedziałam, że raczej na pewno wybór nie padnie na to tańsze plastikowe krzesełko z IKEA. Od samego początku kompletnie nie wyglądało mi ono ani na wygodne, ani praktyczne. Co więcej kompletnie nie pasowałby nam do wystroju naszego wnętrza.  Wybór padł wreszcie na krzesełko drewniane – IKEA, model: BLAMES. Obecnie sklep ma w swojej ofercie krzesełka w kolorze czerwonym i czarnym. Wybraliśmy oczywiście czerń, gdyż komponuje się idealnie z naszym stołem i resztą mebli. Wysokość siedziska jest praktycznie taka sama jak blat stołu, dlatego Olivier często je z nami śniadania i obiady.

Bardzo często dostaje od Was pytania: od kiedy zacząć rozszerzać dietę dziecku – tutaj od razu chcę zaznaczyć, iż ekspertem w tej materii nie jestem i jest to sprawa wyjątkowo indywidualna. Osobiście zaczęłam rozszerzać dietę Olivierowi gdy skończył 6 miesięcy. Nadal karmie go piersią, dlatego też nie widziałam potrzeby by już wprowadzać mu stałe posiłki. Olivier ma skończone 8 miesięcy i coraz częściej dostaje normalne jedzonko zamiast mojego mleka. Kilka razy zastosowałam metodę BLW, ale to skończyło się ogromną katastrową w kuchni – jedzenie lądowało wszędzie tylko nie do buzi :/ - ale  podobno tak to niby ma wyglądać na samym początku. Do 6 miesiąca karmiłam Oliviera w bujaku, bo tak było mi najwygodniej. Dopiero niedawno zaczęłam zastanawiać się nad kupnem krzesełka do karmienia. Najpierw sprawdziłam na stronie IKEA dostępność w Poznaniu, a dopiero potem pojechałam kupić. Od razu jak zobaczyłam krzesełko na żywo zapragnęłam je mieć. Spełniało wszystkie moje oczekiwania. Jest ono z drewna kauczukowego, w komplecie jest biała plastikowa tacka, którą można zdjąć i umyć – jest  pokryta farbą akrylową. Zdradzę Wam, iż bez problemu schodzi z niej zeschnięta marchew :D (przetestowane przeze mnie). Siedzisko jest dość szerokie i posiada standardowe pasy bezpieczeństwa, dzięki którym nie martwię się, że moje maleństwo wypadnie. Uważam, że za tą cenę jest naprawdę solidnie wykonane. Myślę, że ze spokojem posłuży nam jeszcze na kilka lat. Po ściągnięciu tacki IKEA BLAMES służy nam jako zwykłe krzesełko, które często podstawiam wraz z małym pod keyboard, gdzie pozwalam mu na małe muzykowanie – film pokazujący to o czym piszę możecie zobaczyć na samym dole posta :)



Krzesełko możecie zobaczyć TU
Body i spodenki Oliviera kupiłam TU.
Papierowy worek na zabawki TU.



18 komentarze:

Podróże

SIEDEM DRZEW - GOŚCINIEC - RESTAURACJA PRZYJAZNA MALUCHOM

stycznia 06, 2016 Słomkowo 8 Komentarzy


To był na prawdę mroźny lecz jednocześnie niezwykle ciepły i rodzinny dzień. Od samego rana sypał śnieg. Ulice i drzewa pokryły się białym puchem. Wszystko było takie piękne.  Wiedziałam, iż tego dnia nie było można zmarnować na bezczynne siedzenie przed ekranem telewizora czy komputera. Wzięłam zatem w garść całą rodzinkę, proponując tym samym wspólny spacer. Wyprawa ta  spontanicznie zakończyła się w Biskupicach w Gościńcu "Siedem Drzew". Jak wielkie było moje zdziwienie, iż prócz pięknej niczym z Narnii scenerii zasypanego śniegiem ogrodu botanicznego przynależącego do obiektu okazało się, iż restauracja czeka otworem na przejezdnych, zmarzniętych i głodnych gości.  
Po krótkim i niezwykle orzeźwiającym spacerze daliśmy się skusić zapachom płynącym z obecnej tu restauracji, udając się na nieplanowany rodzinny obiad.  To nie nasza pierwsza wizyta w "Siedmiu Drzewach", no i z pewnością nie ostatnia. Jedzenie jak zwykle - WOW! Ogromne brawa dla szefa kuchni, który potrafi zaskoczyć. Menu nietuzinkowe! Zawsze spotyka na nas tu sporo niespodzianek. Prócz niesamowitych doznań kulinarnych, nie mogę zostać obojętna wobec panującego tu klimatu, który jest w tym miejscu nie do opisania! Kominek, trzask palącego się drewna, to jest to czego potrzeba człowiekowi w takie chłodne i zimowe dni. Warto tu wpaść. Lokal daje możliwości przybycia z całą rodziną, nie wyłączając przy tym naszych "milusińskich". Na miejscu nie zabraknie przewijaka, krzesełka, a także pokoju przeznaczonego do karmienia. 

Reasumując miejsce na medal - POLECAM WSZYSTKIM !!! 
Wbrew pozorom ceny nie odstraszają :-)  

Poniżej krótka fotorelacja: 
























8 komentarze: