Ciąża
Dzisiejszy wpis powstał w związku z licznymi zapytaniami przyszłych mam u których istnieje ryzyko porodu poprzez cięcie cesarskie. Czy wiecie, że CC jest obecnie najcześciej wykonywanym zabiegiem operacyjnym? Przyjmuje się, że co trzeci noworodek w Polsce przychodzi na świat właśnie tą drogą.
Aby móc prawidłowo przygotować się do "cesarki", warto wiedzieć jak to wszytko wygląda od podszewki. Przede wszystkim nie zapominajmy, iż cięcie cesarskie to poważna operacja chirurgiczna, następująca najczęściej z przyczyn medycznych. Wbrew różnym opiniom nie jest to żadna droga na skróty. Mama po po cięciu cesarskim czuje się znacznie gorzej, niż gdyby rodziła drogami natury. Bardziej też potrzebuje pomocy przy codziennych czynnościach. Jeżeli zatem spodziewasz się, lub też nie (pamiętajmy, że życie pisze przeróżne scenariusze) porodu drogą cesarskiego cięcia warto mieć na uwadze jego bolesne następstwa. Tak moje drogie, rana niestety bardzo boli szczególnie w pierwszym tygodniu po zabiegu. Co zatem warto wiedzieć o poporodowych dolegliwościach? Ile trwa połóg po cesarce? Jak dbać o ranę i jak długo się goi? O tym wszystkim napiszę Wam na podstawie własnych doświadczeń. Nie będą to żadne porady medyczne ani naukowe, lecz tylko i wyłącznie moje osobiste przeżycia. W zależności od szpitala, procedury mogą się odrobinę różnić, ale schemat jest wszędzie bardzo podobny. Moi synowie, Olivier i Marcel przyszli na świat właśnie poprzez cesarskie cięcie. Pierwsze z nich nie było planowane. Odbyło się po wielu godzinach "walki" przy znieczuleniu ogólnym. Drugie natomiast przeprowadzone zostało "na spokojnie", w bardziej kontrolowanych warunkach, w 39 tygodniu ciąży z powodu cholestazy ciążowej (więcej o tym pisałam tutaj). Tym razem zastosowano znieczulenie podpajęczynowe, dzięki któremu byłam cały czas świadoma i przytomna podczas zabiegu.
Przed cięciem cesarskim
Tydzień przed narodzinami mojego drugiego synka ustaliłam z moją Panią Doktor dokładny termin. Mieliśmy do wyboru dwie daty. Wspólnie z mężem podjęliśmy decyzję, iż będzie to 1. maja 2018. W dniu CC zgłosiłam się na izbę przyjęć o godz. 10:00. Byłam na czoczo. Towarzyszył mi oczywiście mąż oraz wypełniona po brzegi torba przygotowana dla mnie i maleństwa. Procedura przyjęcia do szpitala na cesarkę wygląda tak samo jak do porodu. Izba przyjęć, wypełnienie dokumentacji medycznej, badanie KTG, a także USG. Położna zbadała mi również ciśnienie krwi.
Następnie z całą dokumentacją zostałam skierowana na Oddział Patologii Ciąży. Zrobiono mi tam komplet badań laboratoryjnych takich jak: grupa krwi, morfologia, układ krzepnięcia oraz EKG. Ponieważ cięcie cesarskie to poważna operacja wskazana była także konsultacja z anestezjologiem. Anestezjolog przeprowadził ze mną wywiad oraz omówił moje wyniki badań. Przedstawił wszelkie kwestie dotyczące znieczulenia. Przez cały ten czas towarzyszył mi mój mąż, rozstaliśmy się dopiero, gdy wjeżdżałam na blok operacyjny. Pewnie chcecie wiedzieć jak odczuwamy znieczulenie podpajęczynowe? Typowe objawy to drżenie ciała, uczucie zimna, silny ból głowy oraz najokropniejsze dla mnie - uczucie bezwładność w nogach. Godzinę przed CC założono mi wenflon, a na bloku operacyjnym już po podaniu znieczulenia cewnik Foleya (także tym razem obeszło się bez bólu). Do CC nie możemy się stroić, przez to nie możemy mieć swoich ubrań:) Dostałam "piękną" koszulę operacyjną (taką jednorazową). Wjeżdżając na blok operacyjny musiałam rozstać się z mężem, niestety nie mógł on towarzyszyć mi w trakcie zabiegu.
W trakcie cięcia cesarskiego
Po mojej prawej stronie stał anestezjolog, który co jakiś czas pytał czy wszystko u mnie w porządku i czy dobrze się czuję. Podczas operacji czułam jakąś "ingerencję" w moim brzuchu, lecz na szczęcie nie było to łączone z żadnym bólem. Co jakiś czas lekarz operujący mówił o swoich poczynaniach informując mnie na jakim etapie jesteśmy. Najpiękniejsze było słowo, że już widzą uszko maluszka. W pewnym momencie anestezjolog poinformował mnie, iż lada moment poczuję mocne szarpnięcie z brzucha, co będzie oznaczało, że wyciągają maleństwo. Radość nie do opisania. Pierwszy krzyk Marcela! Rozpłynęłam się, nic w tamtej chwili się dla mnie nie liczyło. Najważniejszy był on! Emocje, które mi towarzyszyły czuje podskórnie do teraz opowiadając Wam moją historię. Samo "wydobycie" maleństwa to jedynie paręnaście minut. Cała operacja trwała zaś około 45-50 minut. Cieszę się, że tym razem byłam świadoma i mogłam choć przez chwilę zobaczyć i dotknąć mój nowonarodzony cud już od pierwszego płaczu.
Po cięciu cesarskim
Zostałam przewieziona do innej sali, gdzie przez dwie godziny monitorowano mój stan (ciśnienie, tętno, temperatura, oddech). Następnie znów zmieniłam salę, gdzie przez kolejne 12 godzin byłam pod ciągłą opieką pielęgniarek i lekarzy. Czułam się dobrze, dzięki czemu mogłam mieć nieustanny kontakt z Marcelkiem, w tym skóra do skóry. Przystawiałam też malucha od razu do piersi. W tym przypadku wymagane jest znacznie większe wsparcie za strony personelu medycznego, gdyż sama nie jesteś w stanie się podnieść (znieczulenie jeszcze działa).
Pierwsze dni po cięciu cesarskim
Wstawanie z łóżka w pierwszej dobie po CC to nie lada wyczyn. Zaleca się jednak mimo wszystko, jeśli nie ma żadnych przeciwskazań próbować ruchu jak najwcześniej. Moim największym utrapieniem był jednak kaszel, który przyplątał się do mnie w ostatnich tygodniach ciąży i utrzymywał jeszcze długo po porodzie. Na szczęście z każdym następnym dniem ból i kaszel był coraz łagodniejszy. Przy próbach chodzenia towarzyszyły mi także często zawroty głowy. Na korytarzu gołym okiem można było rozpoznać, która mama urodziła drogą CC. Wszystkie "cesarki" bezszelestnie skradały się zgarbione po korytarzu z kubiem gorzkiej herbaty :) To prawda co mówią, że po CC trzeba mieć dużo samozaparcia, wytrwałości i pozytywnego myślenia. Pobyt w szpitalu po CC jest zawsze o jeden dzień dłuższy niż w przypadku naturalnego porodu. Wsparcie męża i najbliższych w tych pierwszych dniach jest najważniejsze. Przy wypisie do domu otrzymałam zalecenia pielęgniarskie dotyczące pielęgnacji rany, odżywiania oraz pielęgnacji noworodka.
Jak dbać o ranę po cięciu cesarskim w domu?
Przy drugiej ciąży nie rozmyślałam w ogóle nad sposobem jej rozwiązania. Mam wrażenie, iż wyszło mi to na dobre i oszczędziło sporo stresu.
CESARSKIE CIĘCIE - MOJA HISTORIA. O CZYM WARTO WIEDZIEĆ?
Dzisiejszy wpis powstał w związku z licznymi zapytaniami przyszłych mam u których istnieje ryzyko porodu poprzez cięcie cesarskie. Czy wiecie, że CC jest obecnie najcześciej wykonywanym zabiegiem operacyjnym? Przyjmuje się, że co trzeci noworodek w Polsce przychodzi na świat właśnie tą drogą.
Aby móc prawidłowo przygotować się do "cesarki", warto wiedzieć jak to wszytko wygląda od podszewki. Przede wszystkim nie zapominajmy, iż cięcie cesarskie to poważna operacja chirurgiczna, następująca najczęściej z przyczyn medycznych. Wbrew różnym opiniom nie jest to żadna droga na skróty. Mama po po cięciu cesarskim czuje się znacznie gorzej, niż gdyby rodziła drogami natury. Bardziej też potrzebuje pomocy przy codziennych czynnościach. Jeżeli zatem spodziewasz się, lub też nie (pamiętajmy, że życie pisze przeróżne scenariusze) porodu drogą cesarskiego cięcia warto mieć na uwadze jego bolesne następstwa. Tak moje drogie, rana niestety bardzo boli szczególnie w pierwszym tygodniu po zabiegu. Co zatem warto wiedzieć o poporodowych dolegliwościach? Ile trwa połóg po cesarce? Jak dbać o ranę i jak długo się goi? O tym wszystkim napiszę Wam na podstawie własnych doświadczeń. Nie będą to żadne porady medyczne ani naukowe, lecz tylko i wyłącznie moje osobiste przeżycia. W zależności od szpitala, procedury mogą się odrobinę różnić, ale schemat jest wszędzie bardzo podobny. Moi synowie, Olivier i Marcel przyszli na świat właśnie poprzez cesarskie cięcie. Pierwsze z nich nie było planowane. Odbyło się po wielu godzinach "walki" przy znieczuleniu ogólnym. Drugie natomiast przeprowadzone zostało "na spokojnie", w bardziej kontrolowanych warunkach, w 39 tygodniu ciąży z powodu cholestazy ciążowej (więcej o tym pisałam tutaj). Tym razem zastosowano znieczulenie podpajęczynowe, dzięki któremu byłam cały czas świadoma i przytomna podczas zabiegu.
Przed cięciem cesarskim
Tydzień przed narodzinami mojego drugiego synka ustaliłam z moją Panią Doktor dokładny termin. Mieliśmy do wyboru dwie daty. Wspólnie z mężem podjęliśmy decyzję, iż będzie to 1. maja 2018. W dniu CC zgłosiłam się na izbę przyjęć o godz. 10:00. Byłam na czoczo. Towarzyszył mi oczywiście mąż oraz wypełniona po brzegi torba przygotowana dla mnie i maleństwa. Procedura przyjęcia do szpitala na cesarkę wygląda tak samo jak do porodu. Izba przyjęć, wypełnienie dokumentacji medycznej, badanie KTG, a także USG. Położna zbadała mi również ciśnienie krwi.
Następnie z całą dokumentacją zostałam skierowana na Oddział Patologii Ciąży. Zrobiono mi tam komplet badań laboratoryjnych takich jak: grupa krwi, morfologia, układ krzepnięcia oraz EKG. Ponieważ cięcie cesarskie to poważna operacja wskazana była także konsultacja z anestezjologiem. Anestezjolog przeprowadził ze mną wywiad oraz omówił moje wyniki badań. Przedstawił wszelkie kwestie dotyczące znieczulenia. Przez cały ten czas towarzyszył mi mój mąż, rozstaliśmy się dopiero, gdy wjeżdżałam na blok operacyjny. Pewnie chcecie wiedzieć jak odczuwamy znieczulenie podpajęczynowe? Typowe objawy to drżenie ciała, uczucie zimna, silny ból głowy oraz najokropniejsze dla mnie - uczucie bezwładność w nogach. Godzinę przed CC założono mi wenflon, a na bloku operacyjnym już po podaniu znieczulenia cewnik Foleya (także tym razem obeszło się bez bólu). Do CC nie możemy się stroić, przez to nie możemy mieć swoich ubrań:) Dostałam "piękną" koszulę operacyjną (taką jednorazową). Wjeżdżając na blok operacyjny musiałam rozstać się z mężem, niestety nie mógł on towarzyszyć mi w trakcie zabiegu.
W trakcie cięcia cesarskiego
Po mojej prawej stronie stał anestezjolog, który co jakiś czas pytał czy wszystko u mnie w porządku i czy dobrze się czuję. Podczas operacji czułam jakąś "ingerencję" w moim brzuchu, lecz na szczęcie nie było to łączone z żadnym bólem. Co jakiś czas lekarz operujący mówił o swoich poczynaniach informując mnie na jakim etapie jesteśmy. Najpiękniejsze było słowo, że już widzą uszko maluszka. W pewnym momencie anestezjolog poinformował mnie, iż lada moment poczuję mocne szarpnięcie z brzucha, co będzie oznaczało, że wyciągają maleństwo. Radość nie do opisania. Pierwszy krzyk Marcela! Rozpłynęłam się, nic w tamtej chwili się dla mnie nie liczyło. Najważniejszy był on! Emocje, które mi towarzyszyły czuje podskórnie do teraz opowiadając Wam moją historię. Samo "wydobycie" maleństwa to jedynie paręnaście minut. Cała operacja trwała zaś około 45-50 minut. Cieszę się, że tym razem byłam świadoma i mogłam choć przez chwilę zobaczyć i dotknąć mój nowonarodzony cud już od pierwszego płaczu.
Po cięciu cesarskim
Zostałam przewieziona do innej sali, gdzie przez dwie godziny monitorowano mój stan (ciśnienie, tętno, temperatura, oddech). Następnie znów zmieniłam salę, gdzie przez kolejne 12 godzin byłam pod ciągłą opieką pielęgniarek i lekarzy. Czułam się dobrze, dzięki czemu mogłam mieć nieustanny kontakt z Marcelkiem, w tym skóra do skóry. Przystawiałam też malucha od razu do piersi. W tym przypadku wymagane jest znacznie większe wsparcie za strony personelu medycznego, gdyż sama nie jesteś w stanie się podnieść (znieczulenie jeszcze działa).
Pierwsze dni po cięciu cesarskim
Wstawanie z łóżka w pierwszej dobie po CC to nie lada wyczyn. Zaleca się jednak mimo wszystko, jeśli nie ma żadnych przeciwskazań próbować ruchu jak najwcześniej. Moim największym utrapieniem był jednak kaszel, który przyplątał się do mnie w ostatnich tygodniach ciąży i utrzymywał jeszcze długo po porodzie. Na szczęście z każdym następnym dniem ból i kaszel był coraz łagodniejszy. Przy próbach chodzenia towarzyszyły mi także często zawroty głowy. Na korytarzu gołym okiem można było rozpoznać, która mama urodziła drogą CC. Wszystkie "cesarki" bezszelestnie skradały się zgarbione po korytarzu z kubiem gorzkiej herbaty :) To prawda co mówią, że po CC trzeba mieć dużo samozaparcia, wytrwałości i pozytywnego myślenia. Pobyt w szpitalu po CC jest zawsze o jeden dzień dłuższy niż w przypadku naturalnego porodu. Wsparcie męża i najbliższych w tych pierwszych dniach jest najważniejsze. Przy wypisie do domu otrzymałam zalecenia pielęgniarskie dotyczące pielęgnacji rany, odżywiania oraz pielęgnacji noworodka.
Jak dbać o ranę po cięciu cesarskim w domu?
W szpitalu dokładnie wytłumaczą Ci jak dbać o ranę. Na początku warto jednak zdecydować się na jednorazowe majtki poporodowe, które nie będą ingerować w ranę. Nie nosimy majtek, które uciskają - ŻADNYCH BIODRÓWEK. Gojenie rany przyspieszy się, jeśli skóra będzie jak częściej wietrzona. Swędzenie, pieczenie, które doskwiera nam po operacji to znak, że tkanka się regeneruje. Ranę przemywamy kilka razy na dzień najlepiej letnią wodą z mydłem dla dzieci lub zwykłym szarym dokładnie osuszając miejsce cięcia jednorazowym, papierowym ręcznikiem. Następnie przecieramy delikatnie wacikiem nasączonym spirytusem salicylowym.
Przy drugiej ciąży nie rozmyślałam w ogóle nad sposobem jej rozwiązania. Mam wrażenie, iż wyszło mi to na dobre i oszczędziło sporo stresu.
Kochana mamo jeśli jesteś już po CC podziel się swoimi doświadczeniami z innymi mamami. Napisz jak to wyglądało u Ciebie i na co jeszcze warto zwrócić uwagę!
Ja bym dodała, że później warto bliznę mobilizować, aby nie doszło do zrostów tzn. Rolować wałek skóry, przesuwać ją względem cięcia, oczywiście nie od razu po, ale gdy zaczyna się robić lekko różowa. Jeżeli gdzieś widać że skóra po próbie ruszania jest sztywna tzn. Że mógł powstać zrost. https://fizjoterapeuty.pl/fizjoterapia/mobilizacja-blizny-po-cesarskim-cieciu.html
OdpowiedzUsuńJa wcale nie przygotowywałam się do cesarki, bo miałam ją z powodu zagrożenia życia mojego i dziecka, i w ogóle w 5 minut przybycia do szpitala byłam już pod narkozą.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło :)
UsuńHej!!! Też jestem po dwóch cesarkch. Pierwsza miałam w2009. To miał być poród naturalny. Zaparlam się i nie chciałam zgodzić się na zabieg...ale po 18 godz... Moj lekarz położna zadecydowali za mnie. Ja widząc łzy w oczach mojego męża "poddałam" się. Byłam po znieczuleniu całkowitym, nic nie pamiętam. A jak się wybudzalam czułam pustkę. Obudziłam się sama na sali. Byłam przerażona... Aż tu nagle koło mnie stoją dwaj moi najwięksi przystojniacy. Mój mąż i synek. To jest jedno z moich najwspanialszych wspomnień. Mąż wysoki waga prawie 120 kg. trzyma na rękach zawiniatko z którego wystaje bujną czarna czuprynka ♥ sam połóg wspominam bardzo dobrze. W pierwszej dobie sama wstałam, sama zaczęłam przystawiac synka do piersi. Natomiast kolejna cesarke miałam w 2017r. Bardzo zależało mi na porodzie SN.powiecie że się uparlam. Może i tak ale chciałam spróbować. Przez całą ciąże rozmawiałam z moim lekarzem o mojej decyzji i doszliśmy do tego że rodze naturalnie ale jeżeli coś będzie nie tak od razu cesarka. Kochane wytrzymałam 14,5 godz. I wiecie co sama poprosiłam o zabieg. Nie dałam rady �� cwana ja �� przy cieciu byłam świadoma.odczuwalam to samo co Ty... Zimno, dreszcze i te cholerne nogi.. Na samą myśl mnie bolą ������. Miałam też takie dziwne uczucie jak by mnie lekarz rozprół. Nie wiem czy dobre określenie �� ale za to to ja pierwsza zobaczyłam nasza córeczkę. I tak jak bym się cofnela w czasie pierwsze co zobaczyłam to bójna czarna czuprynka. To była nasza Amelka ��. Mąż oczywiście kangurowal. Jeżeli chodzi o połog.to bez porównania. Pielęgniarki w pierwszej dobie pomagały mi że wszystkim. Włącznie z karmieniem piersią. Uwierzcie mi że nawet picie wody sprawiało mi kłopot.w trzeciej dobie już byłam w domu�� pierwsza kąpiel maleństwu zrobił tatuś bo ja nie umiałam usta na nogach. I tak było przez pierwszy tydzień. Kochane ma nadzieję że Was nie znudziłam i nikogo nie urazilam. Ale molo kiedy mówię o sobie. Chyba mucialam się "wyglądać"
OdpowiedzUsuńCzytając Twoją historię dosłownie jakbym widziała siebie. Bardzo podobnie było u mnie. Dziękuje, że się podzieliłaś swoją historią o porodzie. Także witam Cię jako Panią cesarzową :)
UsuńU mnie kazali przemywać Octeniseptem - żadnym spirytusem... Ale zapewne co szpital to wskazania ;)
OdpowiedzUsuńMarta masz rację w szpitalu pryskałam ranę Octeniseptem, poprawię w tekście :)
Usuń