Dziecko
Moje pierwsze omotanie chustą
Teraz czas na ciekawostkę :) Wiecie, że Playmobil wprowadził na rynek figurkę matki noszącej swoje maleństwo w chuście? klik - coś pięknego.
POCZĄTEK NOWEJ PRZYGODY. JAK BYĆ BLIŻEJ SIEBIE?
Dobrze wiecie, że od samego początku stałam bardziej po stronie nosideł. Dla osób początkujących były prostsze w obsłudze, jednak gdzieś w głębi serca czułam, że chusta byłaby mi bliższa. Pewnego dnia przy drugim dziecku, postanowiłam spróbować. I stało się! Przepadłam do reszty! Od tamtej chwili, wciąż czytam o zaletach chust. Wiem jak ważna dla dziecka jest cielesna bliskość. Pozwala mu poczuć, że jest na znajomym terenie. Mi natomiast pomaga natychmiastowo zareagować na jego płacz, choć muszę Wam powiedzieć, że Marcel bardzo rzadko płacze. Prawie w ogóle. Zresztą jest to absolutnie logiczne. Jeżeli dziecko czuje się bezpieczne i pewnie, tudzież mama odpowiada na jego potrzeby niemal natychmiast - płacze ono mniej. Bynajmniej jest tak u mnie. Moi synowie to moje oczka w głowie i chcę dla nich jak najlepiej. Nie potrafię się na nich złościć, choć czasem Olivier potrafi mi dopiec. Zawsze staram się panować nad swoimi emocjami, lecz nie zawsze jest mi łatwo. Wiem, że chłopaki kiedyś dorosną, staną się mężczyznami, będą mieli żony, dzieci i obowiązki. Dlatego też pragnę maksymalnie wykorzystać każdy dzień ofiarując chłopakom to, co nic nie kosztuje - własną bliskość. Póki mogę, chcę z nimi być jak najbliżej.
Chusta to tak naprawdę kawałek materiału. Nie musisz wygospodarować na nią dodatkowej przestrzeni w swoich czterech kątach z uwagi na ciężar czy też rozmiar. Wystarczy raz jeden pomóc matce w wniesieniu wózka po schodach na piąte piętro, aby zrozumieć jej użyteczność. Z chustą można dojść wszędzie tam gdzie poniosą nas nogi. Jak mawia pewne afrykańskie przysłowie: "Dziecko noszone na plecach nie zna długości drogi". Problemu nie stanowią schody, wąskie alejki czy też drzwi obrotowe. Podczas pierwszego zamotania chustą od razu doceniłam ogromną łatwość tego zadania. Nie jest to wbrew pozorom takie trudne. Na ten moment stosuję jedno wiązanie, którego nauczyła mnie Kasia (automatycznie też zaraziła mnie chustonoszeniem). Dziecko noszone odkrywa to, co dookoła nas, z wysokości osoby dorosłej. Wiem, że niektóre mamy znają sposób na noszenie dziecka, pozwalające na jednoczesne karmienie piersią. Mam nadzieję, iż w krótce i ja poznam wszelkie tajniki. Małymi kroczkami do celu. Koniecznie podzielcie się swoją historią chustonoszenia w komentarzu!

0 komentarze: