Dziecko
Drogi Rodzicu niemowlaczka i przedszkolaczka!
Jak w naturalny sposób wzmacniamy odporność naszych dzieci?
Drogi Rodzicu niemowlaczka i przedszkolaczka!
Wielkimi krokami zbliżamy się do rozpoczęcia roku w nowym przedszkolu Olivierka. Znów będziemy przezwyciężać rozłąki oraz tęsknotę za młodszym bratem. Niemniej jednak sądzę, że nowi koledzy pomogą wkroczyć nam na nową drogę! Lecz ja dzisiaj nie o tym! Nie od dziś wiadomo, że razem z początkiem roku szkolnego zaczynają się przeziębienia i choroby.
Dziecko łapie infekcję za infekcją. Nie pisałabym tych słów, gdyby nie nieustanne choroby pierwszego synka. Kochany Rodzicu, kładę Ci rękę na ramieniu i szepczę do ucha - doskonale rozumiem Twój ból! To uczucie znam z autopsji! Jako młoda mama, nie wiedziałam za wiele o odporności dziecka. Uważałam tak jak większość rodziców, że to normalne. Dzieci często łapią infekcje, chorują i muszą swoje odchorować. Nieprawda! Nie zgadzam się z tym! Oczywiście drobna infekcja od czasu do czasu jest w porządku. To naturalny sposób na budowanie odporności. Lecz niech nie wciskają nam kitu, że dzieci muszą ciągle chorować! Znamy rodziców, których dzieci ani w żłobku, ani w przedszkolu nie chorowały. Fakt, niewielkie katary, czy kaszle się zdarzają, ale to nie powód do zmartwień. Żadnych zapaleń płuc, gardła czy oskrzeli. Działanie innych, doświadczonych mam zainspirowało mnie do tego, aby bardziej interesować się odpornością dziecka, a przede wszystkim jego dietą (bogatą w minerały i witaminy).
Jak w naturalnych sposób wzmacniamy odporność naszych dzieci?
Pewnego dnia miarka się przebrała. Przestałam pasywnie odliczać dni do kolejnych chorób, z którymi też wiązała się opieka nad dzieckiem w domu. To było dołujące. Lekarz nie dał nam gotowej recepty. Nie wiedzieliśmy co robić aby nie chorować. Lekarze często łagodzą choroby, nie lecząc ich skutków. Zaczęłam skupiać się na aktywnym poszukiwaniu książek o odporności dzieci. Weszliśmy na ścieżkę zdrowia i zaczęliśmy od codziennej odpowiedniej suplementacji, by wzmocnić system immunologiczny dzieciaków.
Tenzin Gjaco, XIV Dalajlama zapytany o to, co najbardziej zadziwia go w ludzkości odpowiedział:
"Człowiek, ponieważ poświęca swoje zdrowie by zarabiać pieniądze. Następnie poświęca swoje pieniądze by odzyskać zdrowie. Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości. W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości. Żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera tak na prawdę nie żyjąc."
Dużo prawdy jest w tych słowach. Sami często za czymś gonimy. Nasze tempo życia stało się zbyt dynamiczne. Każdego dnia przybywa nam nowych obowiązków, żyjemy pod presją i w ogromnym strasie.
"Zdobywać majątek, za cenę zdrowia znaczy to samo, co odciąć sobie nogi, by kupić za nie parę butów" - Aforyzm autora Prentice Mulford.
Odkryłam sekret, dzięki któremu wzmocniłam ich małe ciałka, przez co zdecydowanie rzadziej mi chorują. Nie, to nie PANACEUM! To coś, co mam dosłownie na wyciągnięciu ręki. Infekcje owszem - zdarzają się, lecz teraz trwają znacznie krócej, maksymalnie do 3 dni.
Jaka jest nasza strategia zdrowych dzieci? Po pierwsze karmię dzieci zdrowo, korzystając z sezonowych darów natury. Zaraz mamy wrzesień więc, sprawdzam jakie warzywa i owoce najlepiej kupować we wrześniu. Od natury nie jesteśmy oderwani. To tak jakby myśleć, zjem niezdrowo, będę czuć się dobrze. Codziennie podaję maluszkom łyżeczkę witaminy C - dokładnie tę. Tu napisałam o niej więcej. Witamina C odgrywa w naszej rodzinie ogromną rolę. Jak tylko widzę lekkie osłabienie organizmu u synka, pozostawiam go na dwa/trzy dni w domu (nie puszczam do przedszkola), aby organizm miał czas na odpoczynek i regenerację. Profilaktycznie moje maluchy otrzymują 2 gramy czystej witaminy C dziennie, a wraz z wiekiem zwiększymy dawkę do 4 gramów. W przypadku choroby ilość witaminy C w dobowym jadłospisie zostaje podwojona.
Małymi kroczkami zbliża się jesień!
1. Rezygnujemy zatem z chłodnych posiłków i zaczynamy jeść ciepłe (kasze, płatki, zupy, warzywa pieczone + soki bogate w witaminy i minerały).
2. Kończą się również wakacje, nie będzie już chodzenia spać, kiedy chłopcom się podoba. Wchodzimy już w regularne zasypianie. Zbyt mała ilość snu obniża zdolności autoimmunologiczne organizmu!
3. Zwróćcie uwagę na małą zachorowalność dzieci w czasie letnich miesięcy. Przypadek? Nie sądzę. Dni będą się stawały coraz krótsze, a noce dłuższe. Co za tym idzie? Będziemy mniej spędzać czasu na słońcu i świeżym powietrzu. Dlatego warto zadbać o suplementację witaminy D3.
4. Kiszonki. Nie ma dnia, abyśmy nie wcinali kapusty kiszonej, czy ogórków! Moje chłopaki dostają je każdego dnia, nawet jako drugie śniadanko. Najbardziej lubią te domowe, robione przez naszą babcię. Olivier nawet wypija sok z ogórków ze słoika. Tak mu smakuje :) Kiszone warzywa to prawdziwe bogactwo witaminy C. Wspierają odporność i pomagają odbudować mikroflorę jelit.
5. Codzienny kontakt z naturą. Spacerujemy po lasach lub hasamy na swoim ogródku. Świeże powietrze cudownie wzmacnia.
6. Kiedy pomału zbliża się koniec lata, zawsze zaopatruje szafki w kwiatostan lipy i owoc bzu czarnego. Tutaj znajdziecie mój przepis na rozgrzewającą herbatę z lipy, pomocną zawsze wtedy gdy łapie nas przeziębienie.
Odpowiednie żywienie i dieta dzieci to kluczowy element. Tak samo jak aktywność fizyczna, która już jest częścią piramidy żywieniowej i znajduje się w jej podstawie. Wprowadzajmy te zmiany kroczek po kroczku, da nam to przyjemność, a nie stworzy kolejnych ciężkich obowiązków!
Dziecko łapie infekcję za infekcją. Nie pisałabym tych słów, gdyby nie nieustanne choroby pierwszego synka. Kochany Rodzicu, kładę Ci rękę na ramieniu i szepczę do ucha - doskonale rozumiem Twój ból! To uczucie znam z autopsji! Jako młoda mama, nie wiedziałam za wiele o odporności dziecka. Uważałam tak jak większość rodziców, że to normalne. Dzieci często łapią infekcje, chorują i muszą swoje odchorować. Nieprawda! Nie zgadzam się z tym! Oczywiście drobna infekcja od czasu do czasu jest w porządku. To naturalny sposób na budowanie odporności. Lecz niech nie wciskają nam kitu, że dzieci muszą ciągle chorować! Znamy rodziców, których dzieci ani w żłobku, ani w przedszkolu nie chorowały. Fakt, niewielkie katary, czy kaszle się zdarzają, ale to nie powód do zmartwień. Żadnych zapaleń płuc, gardła czy oskrzeli. Działanie innych, doświadczonych mam zainspirowało mnie do tego, aby bardziej interesować się odpornością dziecka, a przede wszystkim jego dietą (bogatą w minerały i witaminy).
Jak w naturalnych sposób wzmacniamy odporność naszych dzieci?
Pewnego dnia miarka się przebrała. Przestałam pasywnie odliczać dni do kolejnych chorób, z którymi też wiązała się opieka nad dzieckiem w domu. To było dołujące. Lekarz nie dał nam gotowej recepty. Nie wiedzieliśmy co robić aby nie chorować. Lekarze często łagodzą choroby, nie lecząc ich skutków. Zaczęłam skupiać się na aktywnym poszukiwaniu książek o odporności dzieci. Weszliśmy na ścieżkę zdrowia i zaczęliśmy od codziennej odpowiedniej suplementacji, by wzmocnić system immunologiczny dzieciaków.
Tenzin Gjaco, XIV Dalajlama zapytany o to, co najbardziej zadziwia go w ludzkości odpowiedział:
"Człowiek, ponieważ poświęca swoje zdrowie by zarabiać pieniądze. Następnie poświęca swoje pieniądze by odzyskać zdrowie. Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości. W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości. Żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera tak na prawdę nie żyjąc."
Dużo prawdy jest w tych słowach. Sami często za czymś gonimy. Nasze tempo życia stało się zbyt dynamiczne. Każdego dnia przybywa nam nowych obowiązków, żyjemy pod presją i w ogromnym strasie.
"Zdobywać majątek, za cenę zdrowia znaczy to samo, co odciąć sobie nogi, by kupić za nie parę butów" - Aforyzm autora Prentice Mulford.
Odkryłam sekret, dzięki któremu wzmocniłam ich małe ciałka, przez co zdecydowanie rzadziej mi chorują. Nie, to nie PANACEUM! To coś, co mam dosłownie na wyciągnięciu ręki. Infekcje owszem - zdarzają się, lecz teraz trwają znacznie krócej, maksymalnie do 3 dni.
Jaka jest nasza strategia zdrowych dzieci? Po pierwsze karmię dzieci zdrowo, korzystając z sezonowych darów natury. Zaraz mamy wrzesień więc, sprawdzam jakie warzywa i owoce najlepiej kupować we wrześniu. Od natury nie jesteśmy oderwani. To tak jakby myśleć, zjem niezdrowo, będę czuć się dobrze. Codziennie podaję maluszkom łyżeczkę witaminy C - dokładnie tę. Tu napisałam o niej więcej. Witamina C odgrywa w naszej rodzinie ogromną rolę. Jak tylko widzę lekkie osłabienie organizmu u synka, pozostawiam go na dwa/trzy dni w domu (nie puszczam do przedszkola), aby organizm miał czas na odpoczynek i regenerację. Profilaktycznie moje maluchy otrzymują 2 gramy czystej witaminy C dziennie, a wraz z wiekiem zwiększymy dawkę do 4 gramów. W przypadku choroby ilość witaminy C w dobowym jadłospisie zostaje podwojona.
Małymi kroczkami zbliża się jesień!
1. Rezygnujemy zatem z chłodnych posiłków i zaczynamy jeść ciepłe (kasze, płatki, zupy, warzywa pieczone + soki bogate w witaminy i minerały).
2. Kończą się również wakacje, nie będzie już chodzenia spać, kiedy chłopcom się podoba. Wchodzimy już w regularne zasypianie. Zbyt mała ilość snu obniża zdolności autoimmunologiczne organizmu!
3. Zwróćcie uwagę na małą zachorowalność dzieci w czasie letnich miesięcy. Przypadek? Nie sądzę. Dni będą się stawały coraz krótsze, a noce dłuższe. Co za tym idzie? Będziemy mniej spędzać czasu na słońcu i świeżym powietrzu. Dlatego warto zadbać o suplementację witaminy D3.
4. Kiszonki. Nie ma dnia, abyśmy nie wcinali kapusty kiszonej, czy ogórków! Moje chłopaki dostają je każdego dnia, nawet jako drugie śniadanko. Najbardziej lubią te domowe, robione przez naszą babcię. Olivier nawet wypija sok z ogórków ze słoika. Tak mu smakuje :) Kiszone warzywa to prawdziwe bogactwo witaminy C. Wspierają odporność i pomagają odbudować mikroflorę jelit.
5. Codzienny kontakt z naturą. Spacerujemy po lasach lub hasamy na swoim ogródku. Świeże powietrze cudownie wzmacnia.
6. Kiedy pomału zbliża się koniec lata, zawsze zaopatruje szafki w kwiatostan lipy i owoc bzu czarnego. Tutaj znajdziecie mój przepis na rozgrzewającą herbatę z lipy, pomocną zawsze wtedy gdy łapie nas przeziębienie.
Odpowiednie żywienie i dieta dzieci to kluczowy element. Tak samo jak aktywność fizyczna, która już jest częścią piramidy żywieniowej i znajduje się w jej podstawie. Wprowadzajmy te zmiany kroczek po kroczku, da nam to przyjemność, a nie stworzy kolejnych ciężkich obowiązków!
"Szlachetne zdrowie, Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz, Aż się zepsujesz..."
Jan Kochanowski (1530-1584)
0 komentarze: