Dziecko
Jak skutecznie łączyć blogowanie z opieką i edukacją małego dziecka w domu?
Bloga założyłam prawie 7 lat temu. Dokładnie 19.11.2013 powstał pierwszy wpis. Rok po roku wraz ze mną zmieniały się moje priorytety jak również poruszane tematy. Aktualnie jestem na "urlopie" wychowawczym. Jak to twierdzą co niektórzy - „siedzę" z dzieckiem w domu :) Tak, marzyłam o tym! Marzyłam o tym już przy pierwszej ciąży, ale wówczas nie udało się tego zrealizować. Teraz za to mocno nadrabiam. Dobrze mi być z nimi w domu. Starszy synek chodzi do przedszkola często w kratkę. Jeśli nie ma ochoty zostaje ze mną w domu. Spędzamy wtedy ten czas we troje. Jestem ogromnie wdzięczna za to, że mogę być wówczas mamą na 100% - kocham to! Uwielbiam poświęcać maluchom swój czas. Bawić się z nimi, jeść razem śniadanka, czy śmiać się do rozpuku! To czas, którego już nigdy nikt mi nie zabierze. Jak zatem godzę obowiązki domowe oraz wychowanie dwójki dzieci z tworzeniem bloga?
Kiedy urodziłam drugiego synka wiedziałam, że chcę być aktywna w sieci. Według większości poradników, urlop macierzyński to najlepszy czas na rozwój biznesu. Dziecko wtedy najwięcej śpi, budząc się jedynie na karmienie. To nie prawda. Rzeczywistość bardzo szybko zweryfikowała moje wyobrażenia o regularnym blogowaniu. Nie było "książkowo". Dlaczego tak mówię?
Na jeden wpis potrzebuję minimum 3-4 godziny nieprzerwanej pracy. Najpierw rodzi się pomysł, potem merytoryczne przygotowanie materiału, zrobienie zdjęć (co też zajmuje min. pół godziny), ich obróbka, a następnie przykładowo kompozycja chwytliwego nagłówka. Lecz nie jest tak źle. Mimo wszystko, pomijając ciężką pracę, zawsze znajduję chwilę, którą wykorzystuję tylko dla siebie. Tak, to wszystko jest możliwe, niemniej jednak nie przychodzi mi to bez mniejszego lub większego trudu. Nie chcę, realizując swoje osobiste pasje, by cierpiało przy tym moje dziecko. Dlatego nigdy wykonuję pracy, gdy maluszek domaga się mojej uwagi. Gdy uda mi się coś napisać w momencie samodzielnej zabawy maluchów to świetnie, ale nic na siłę. Dzieci są moim priorytetem.
Na jeden wpis potrzebuję minimum 3-4 godziny nieprzerwanej pracy. Najpierw rodzi się pomysł, potem merytoryczne przygotowanie materiału, zrobienie zdjęć (co też zajmuje min. pół godziny), ich obróbka, a następnie przykładowo kompozycja chwytliwego nagłówka. Lecz nie jest tak źle. Mimo wszystko, pomijając ciężką pracę, zawsze znajduję chwilę, którą wykorzystuję tylko dla siebie. Tak, to wszystko jest możliwe, niemniej jednak nie przychodzi mi to bez mniejszego lub większego trudu. Nie chcę, realizując swoje osobiste pasje, by cierpiało przy tym moje dziecko. Dlatego nigdy wykonuję pracy, gdy maluszek domaga się mojej uwagi. Gdy uda mi się coś napisać w momencie samodzielnej zabawy maluchów to świetnie, ale nic na siłę. Dzieci są moim priorytetem.
Swego czasu, udało mi się wprowadzić pewną rutynę. Trwało to kilka miesięcy, ale mam już za to swój sprawdzony plan. Dzisiaj chciałabym się z nim z Wami podzielić. Jak zatem organizuje swój czas na blog i obowiązki domowe? Poniżej przedstawię kilka cennych wskazówek, które mam nadzieje wykorzystacie także u siebie.
1. Harmonogram dnia, plan tygodnia!
Dla mnie to podstawa. Już nie raz wspominałam, iż tworze listy "to-do"! Ułatwia mi to niesamowicie pracę. Codziennie przed spaniem, siadam z kalendarzem i notuje co chciałabym zrobić następnego dnia. Zapisuje dosłownie wszystko co mam do zrobienia, o czym muszę pamiętać itd. Nie zdarza mi się, że nie mam planu na dany dzień. Zwykle robię większą listę i systematycznie odhaczam punkty według priorytetów - to jest mój kompas działania. Nie lubię siedzieć bezczynnie w miejscu. A jeśli czegoś nie uda mi się zrobić, przesuwam zadanie na kolejny dzień. Na listę niespodziewanie trafiają także spontaniczne myśli i pomysły - nie ograniczam się tylko do ściśle określonego planu.
Nadal szukam swojego idealnego plannera, póki co dobrze sprawdza mi się Planer mamy.
2. Praca nad wpisem, gdy tylko nadarzy się okazja!
Żonglowanie czasem z dzieckiem to już norma. Nie mam ustalonego czasu i ustalonej godziny do pisania. Z maluchem u boku? Nie mam mowy! Najczęściej wykorzystuje czas, gdy maluszek śpi. Siadam wtedy do wpisu lub robię zdjęcia. Nie piszę całego tekstu, tylko projektuje treść postu - tworze konspekt. Synek zazwyczaj przesypia 2 godziny w ciągu dnia. Wierzcie lub nie, w danym przypadku to ogrom czasu!
3. Wspólne przygotowywanie posiłków
Synek już jest na tyle duży, że zachęcam go do wspólnego przygotowywania posiłków. Pomaga nam w tym helper kitchen. Maluszek kroi dziecięcym nożykiem miękkie warzywa, przelewa wodę z naczynia do naczynia oraz bawi się garnkami. W kuchni kreatywności na pewno nam nie brakuje. Generalizując, praktycznie wszystko w domu robimy razem. Począwszy od gotowania, a kończywszy na praniu.
4. Podział obowiązków!
Nie wyobrażam sobie braku pomocy ze strony męża. Gdyby nie jego pomoc, żaden wpis by nie powstał. To właśnie on zajmuje się tutaj sprawdzaniem wszelkich tekstów. To cudowne, że mam od niego tak ogromnie wsparcie. Ustaliliśmy też, iż każdy z nas w ciągu dnia (póki dzieci nie śpią) ma od 30 minut do godziny czasu przeznaczonego tylko dla siebie - na swoją pasję, relaks lub po prostu pobycie samemu ze sobą. Ja przeważnie, ten czas wykorzystuje na tworzenie postów lub długą kąpiel w soli epsom. W tym czasie mąż zajmuje się maluchami.
5. Motywacja i inspiracja. Wymyślania ciekawych zajęć
Blog stał się moją ogromną motywacją do wyszukiwania ciekawych zajęć, zabaw, czy miejsc do odwiedzania wraz z moimi dziećmi. Jeśli czuję, że mogę się tym wszystkim jeszcze z kimś podzielić, mam wówczas jeszcze więcej siły, weny i chęci do działania. Uwielbiam to!
6. Nauka odpuszczania
Kiedyś miałam z tym ogromny problem. Musiało być tak jak sobie zaplanowałam i koniec. Jeśli coś nie szło zgodnie z planem wpadałam w szał. Przy dzieciach nauczyłam się odpuszczać. Pozwalam sobie czasem na leniwe dni i wiem jedno: macierzyństwo to najpiękniejsza droga, która uczy mnie pokory i dobrej organizacji. Teraz gdy wracam myślami do czasów bezdzietnej "młodości" żałuję, że tyle nieproduktywnego czasu przeleciało mi przez palce...
7. Porane pisanie
To moja tajna broń. Kiedy wszyscy domownicy śpią, wstaje między 5:00, a 6:00. Mam wtedy czas na swoją pasję. Nawet jeśli spędzę na pisaniu 15 minut, to i lepsze niż nic. Pomyśleć, że jeszcze do niedawna twierdziłam, że jestem śpiochem.
8. Weekend dla rodziny
Weekend pozostawiam dla rodziny. Najczęściej w sobotę wraz z dziećmi porządkujemy dom. Maluchy pomagają na tyle ile potrafią. Później organizujemy jakieś wyjście. Zawsze ze sobą mamy aparat. Cieszy nas, gdy udaje nam się zrobić jednocześnie jakieś fajne zdjęcia do wpisu, lecz nie to jest wówczas najważniejsze. Najistotniejsze jest bycie razem i cieszenie się swoim towarzystwem.
Kocham ten blogowy świat, który jest moją odskocznią od codzienności, miejscem gdzie chętnie wracam i dziele się częścią swojego życia. Nie chcę z tego rezygnować, ze względu na nieustanną gonitwę i życie w biegu. Plan dnia, rytuały oraz prawidłowe nawyki przynoszą obfite owoce. Dają mi możliwość tworzenia treści chociażby raz w tygodniu. Zawsze to więcej niż nic!
A Wy? Macie swoje tajne sposoby na organizacje czasu przy małym dziecku w domu? :)
0 komentarze: